top of page
Moje historie: Blog2

"Nasza wola była mocna i czysta"

  • Zdjęcie autora: Renata
    Renata
  • 5 wrz
  • 4 minut(y) czytania

Celebryckimi zasadami rządzi się świat literatury. Książki, które wstrząsnęły niegdyś opinią publiczną, osiągnęły niemały sukces i zainspirowały wielkich literatów, dziś leżą zakurzone w drugim rzędzie regału, wyparte przez swoich następców. Przykładem jest „Ciemność w południe”, którą osobiście chętniej oglądałabym na liście lektur obowiązkowych niż „Rok 1984” Orwella, powieść ochrzczoną niegdyś prorocką, chociaż jest echem Koestlerowskich spostrzeżeń.


Dla tych, którym jak i mi większość życia nazwisko to wlatywało jednym uchem a wylatywało drugim, pozwolę sobie przedstawić postać Arthura Koestlera. Ja poznałam go bliżej, szukając źródeł o historii Związku Radzieckiego. W bibliotece wujka odnalazłam serię Archiwum Rewolucji wydawaną w latach 60’ przez Instytut Literacki w Paryżu. Jeden z tomów zbierał fragmenty wspomnień Koestlera z czasów jego podróży do ZSRR w 1932 roku. Pisarz był wtedy agentem komunistycznym i podczas pobytu w Rosji poznał wielu zagorzałych, doświadczonych bolszewików z zamiłowaniem budujących dziewiętnastowieczne marzenie komunistów – socjalistyczne państwo zrodzone w ogniu rewolucji.


Po powrocie z podróży Koestler został zaangażowany jako agent w hiszpańskiej wojnie domowej i tam aresztował go reżim Franka. Czas w więzieniu, oczekiwanie na egzekucję i ostateczne uwolnienie było punktem przełomowym. Po opuszczeniu Hiszpanii Koestler postanowił zrezygnować z działalności agenturalnej i wypisać się z partii komunistycznej. Powodem było bolesne doświadczenie uwięzienia, strach przed niebezpieczną aktywnością, ale również wątpliwości wobec drogi, jaką podążył ruch komunistyczny, zachwianie radykalizmu, przypieczętowanego wiadomością o procesie i egzekucji jednego z czołowych działaczy bolszewickich, budowniczego socjalizmu, człowieka, którego Koestler poznał osobiście, Nikołaja Bucharina. Jednej z wielu ofiary stalinowskich czystek w latach 30’ – świetnie opisanych w powieści „Dzieci Arbatu” Rybakowa.


W ten sposób pęka ostatecznie w Koestlerze fasada idealizmu. Kredyt zaufania, uznanie autorytetu jedynego państwa, które zdołało wprowadzić system socjalistyczny, w oczach pisarza okazuje się fatalnym błędem. Nie ma komunistycznego raju, jest tylko opresyjny reżim pod wodzą Stalina.


Niezaślepiony gniewem postanawia w 1938 roku napisać coś subtelniejszego niż zwykłą demaskację socjalistycznego szaleństwa. Tematem opowieści staje się proces rosyjskiego opozycjonisty Mikołaja Rubaszowa. Czytelnik towarzyszy głównemu bohaterowi od momentu aresztowania aż do końca procesu, jest z nim jednoosobowej celi i w wewnętrznym dramacie, jaki się musi rozegrać, kiedy słodka idea rewolucjonizmu pęka pod naporem świadomości, że coś w tej bajce poszło nie tak. Jego proces prowadzi z początku stary przyjaciel Iwanow, z którym Rubaszow budował bolszewickie państwo. Później zastąpi go Gletkin – człowiek wychowany przez socjalizm, bezwzględny, nieoglądający się na stare znajomości, tzw. neandertalczyk, „niemuszący wypierać się przeszłości”.


Rozważenia Rubaszowa są psychologicznym majstersztykiem, wglądem w rozważania samego Koestlera, który uwolnił się od „pewnego złudzenia”*, że każde działanie w idei rewolucji jest poprawne i wybaczalne. Przez wspomnienia Rubaszowa daje nam również wgląd w doświadczenie międzynarodowej działalności, w ramię, którym ZSRR sięgnęło na całą Europę oraz w siłę ideału, która sprawiła, że główny bohater, przeczuwając nawet nadchodzące kłopoty, na rozkaz „góry” powraca do kraju. Bo:


  • „jego własne aresztowanie wynikło z nieporozumienia i że światowe oraz wewnątrzpaństwowe katastrofy ostatnich lat to jedynie drobne wykolejenia”

  • „Lenin jak Bóg Ojciec, Stalin jak Syn Boży”

  • „rewolucjonisty powinnością milczeć”


I tak dalej.


Jednak psychologiczne tortury, samotność, rozmową z więźniem z sąsiedniej celi skłaniają Rubaszowa do innej refleksji, do wyłamania się rewolucyjnym zasadom i spojrzenia na sprawę z odmiennej perspektywy. Uświadamia sobie błędy, zbrodnie reżimu demaskujące fałsz o nieomylności socjalistycznego państwa.


Nasza wola była mocna i czysta, ludzie powinni nas kochać, tymczasem nas nienawidzą. Czym zasłużyliśmy na nienawiść? Przynosiliśmy prawdę, a ona w naszych ustach brzmiała jak kłamstwo. Przynosimy wolność, a ona w naszych rękach wygląda jak pejcz. Przynosimy życie, lecz tam, gdzie rozbrzmiewa nasze słowo, usychają drzewa i szumi ich zwiędłe listowie.

To, że Rubaszow nie posiada tej jednej „cnoty rewolucjonisty”, że „nie potrafi się okłamywać” nie ma ostatecznie wpływu na wynik procesu. Gletkin od początku wie, jak ma się to skończyć. Chodzi tylko o to, by Rubaszow przyznał się do winy. I tak się właśnie dzieje. Pytanie otwarte brzmi, dlaczego? Ofiary stalinowskich czystek, tacy wierni działacze jak Bucharin, przyznawali się do winy w efekcie sfabrykowanego procesu, psychologicznych zagrywek, ale często bez stosowania fizycznych tortur, dlatego że woleli okazać się sprawiedliwi wobec komunistycznej siły, pochylić czoła przed jej nieomylnością, nawet za cenę życia. Ale proces myślowy Rubaszowa sugeruje, że uznaje swoją winę dlatego, że dostrzega błąd tego radykalizmu i widzi egzekucję jako sprawiedliwą karę za tę omyłkę.


Koestler skończył pisać powieść wiosną 1940 roku. Mieszkał wtedy w Paryżu ze swoją partnerką Daphne Hardy, która równolegle tłumaczyła powieść na francuski. Powstają dwie wersje – niemiecka Koestlera, francuska Hardy. Po wjeździe nazistów do Francji partnerzy muszą się rozdzielić. Wtedy Daphne udało się skontaktować z wydawcą i przedłożyć powieść we francuskiej wersji. By wybrać tytuł, sięgnęła do Biblii, do Księgi Hioba: „za dnia popadają w ciemność, w południe macają jak w nocy” (Hi 5,14).  Powieść zostaje opublikowana w grudniu 1940 roku. Z początku zagłuszona wydarzeniami wojennymi, po wojnie staje się znaczącym instrumentem politycznym zwłaszcza w Stanach Zjednoczonych. Tymczasem niemiecka wersja Koestlera ginie w trakcie wojennych perypetii. Niespodziewanie została odnaleziona w 2015 roku. W przekładzie Urszuli Poprawskiej ukazała się wydawnictwem PIW dwa lata temu.


Czemu czytać? Jeśli nie z ciekawości historycznej to chociażby dla tej niepowtarzalnej wrażliwości autora, który się potrafił zmierzyć z własnym idealizmem. 


Jeżeli mnie kochasz, polecisz na skrzydłach. Polecisz daleko, gdy wrócisz opowiesz mi o kraju ludzi szczęśliwych **

*z tytułu książki „Historia pewnego złudzenia”, Francoisa Fureta, byłego działacza komunistycznego, który analizuje proces kształtowania się idei rewolucyjnych

** Arthur Koestler, „Fragmenty wspomnień”

 

 

Komentarze


Moje historie: Subscribe
  • Tumblr
  • Instagram
  • facebook

©2020 by mowa prosta. Proudly created with Wix.com

bottom of page