top of page
Moje historie: Blog2

O zasłonach "Pustelni Parmeńskiej"

  • Zdjęcie autora: Renata
    Renata
  • 16 cze
  • 6 minut(y) czytania
Lubię przede wszystkim Stendhala, bo tylko u niego jednostkowe napięcie moralne, napięcie historyczne, pęd życia są jednym i tym samym, linearnym napięciem powieściowym*.

Na przeczytanie „Pustelni Parmeńskiej” przyszła mi ochota dzięki Markowi Zagańczykowi i jego „Drodze do Sieny”, w której oprócz wspomnień z toskańskich podróży, znajdują się rozważania literackie. W pewnym momencie cytuje Lampedusę, który o Stendhalu mówił, że jest pisarzem magro, to jest lekkim, przedstawiającym świat poprzez zasłony, aluzje, nie wprost. A ja lubię zasłony, niedosłowność i mglistość. Lubię też dygresyjność, natężenie anegdot, wkradanie się do umysłu bohaterów, śledzenie absurdalnych toków ich myśli. To wszystko Marie-Henri Beyle podaje czytelnikowi na tacy w naturalnym flow. Opowieść sączy się bez sztucznego przekombinowania, jest owocem weny rodzącej się pod wpływem doświadczeń i wiedzy o historii renesansowej Italii, wreszcie odbija w subtelnym zwierciadle niepokoje i uniesienia epoki początku XIX wieku.


Nigdy nie strukturyzuję specjalnie moich tekstów, a już na pewno nie na podstawie chronologii zdarzeń, ale w tym przypadku odstąpię od reguły. Wytłumaczę się przy tym słowami Italo Calvino*, że w „Pustelni” mamy do czynienia z kilkoma powieściami. Te powieści dają wrażenie przypadkowości zdarzeń, jednocześnie zachowując ciągłość i wzajemną zależność. Zabieg, który na początku trochę mnie nie przekonywał, dopiero z biegiem rozważań, jednak coraz bardziej. O ile w ogóle można w przypadku Stendhala zakładać celowość jakichś literackich zabiegów.


Cała ta farsa, jaką zdaje się momentami fabuła Pustelni Parmeńskiej, rozpoczyna się od tego, że w młodym bohaterze, włoskim szlachcicu Fabrycym del Dongo, właściwie jeszcze dziecku, dojrzewają idee liberalne i miłość do Napoleona. Zaraził się nimi od swojej ciotki Giny i jej męża, a zrodziły w nim one pragnienie spotkania cesarza Francuzów. Wyjeżdża do Francji, gdzie po wielu perypetiach, w które wpada przez swoją naiwność, a następnie z powodu tej samej naiwności zostaje uratowany, trafia pod Waterloo i w dołącza do walki po stronie Bonapartego, zachowując się może dzielnie, ale niekiedy naprawdę żałośnie. Ciekawe, że te pierwsze rozdziały tak działały na pokolenie Italo Calvina, o czym wspomina w jednym z esejów, przyznając jednak, że rzutuje na nie swoje doświadczenie wojny.


Fabrycy, uszedłszy z życiem, chce powrócić do rodzinnych stron, ale w konserwatywnym, austriackim Mediolanie jest to niemożliwe. Matka i ciotka starają się o to, by bohater mógł wstąpić do seminarium w Neapolu. Przygoda we Francji, tak ważna z początku dla Fabrycy’ego, z biegiem lat staje się wspomnieniem młodzieńczego wybryku. Fabrycy traci zupełnie swój rewolucyjny zapał, okazując się w zupełności arystokratą i czerpie korzyści z tego tytułu. Chociaż stan duchowny jest dla niego tylko ścieżką kariery, to ma szacunek dla tradycji i Kościoła. Jego przeszłość to tylko niewygodna historia, ciążąca później na nim łatka liberała, która może wcale już nie jest prawdziwa.


Ciekawie z biegiem powieści cofnąć się do tego, jak się rozpoczęła i odkryć, że pisarz zupełnie porzucił ten wątek, że ten pistolet ukazany na początku nie wystrzeli na końcu, i że wspomniani przy tym inni bohaterowie nie powrócą, by zamknąć klamrę. Stendhal w takim ciągnięciu powieści wydaje się paradoksalnie realistyczny, opowiada życie, a przecież w życiu Z nie musi wynikać z A. Nasze przygody zdarzają się, kształtują umysł, ale nie determinują kolejnych wydarzeń. One bowiem nie wynikają z poprzednich, nie są nimi uwarunkowane, używają ich tylko czasem jako kopalni anegdot.


Czas przejść do powieści numer dwa (nie będę tu się silić na całkowite rozgraniczenie tych poszczególnych części, ich ogólne wyróżnienie ma na celu podkreślenie pewnej charakterystyki książki). W tym epizodzie na plan pierwszy wychodzi Gina, ciotka Fabrycy’ego. Poznajemy ją bliżej, gdy ukochany bratanek powrócił już z Francji. Po śmierci męża mieszka w Mediolanie, jest dojrzałą kobietą, ale wciąż bardzo piękną, otoczoną wianuszkiem wielbicieli. Między innymi zakochuje się w niej hrabia Mosca z Parmy. Gina nawiązuje z nim romans, a dla konwenansu bierze ślub z jakimś karierowiczem Sanseveriną. Przeprowadza się do księstwa Parmy i zostaje klejnotem tamtejszego dworu. I znów wszyscy się albo w niej podkochują, albo jej nienawidzą, albo żywią oba te uczucia naraz. Kocha się w niej książę Ernest, jak i jego dwudziestoparoletni, nieśmiały dziedzic. Kocha ją nawet nieszczęśliwa w małżeństwie księżna, której staje się najlepszą przyjaciółką. Natomiast Gina Sanseverina, budząca sympatię swoją autentycznością, dobrocią i zdrowym rozsądkiem, coraz częściej odkrywa sobie ckliwe przywiązanie do własnego bratanka, Fabrycy’ego.


I myślę, że ta kontrowersja może uatrakcyjnić „Pustelnię” dla współczesnego czytelnika. Stendhal inspirował się biografią papieża Pawła III, który miał mieć za młodu romans z własną macochą. Gina sprowadza bratanka do Parmy, gdzie zostaje przyjęty z miłością przez lokalnego arcybiskupa, z szacunkiem przez władcę i z ogromnym kredytem zaufania, mimo jego „jakobińskiej” przeszłości (absolutny książę Ernest boi się liberałów i zamyka ich w twierdzy Farnese). Fabrycy bardzo lubi swoją ciotkę, ale sam przyznaje przed sobą, że niezdolny jest do uczucia miłości. Zajmuje się więc miłostkami i to właśnie sprowadza na niego nieszczęście. Zaatakowany przez zazdrosnego konkurenta, zabija go w obronie własnej i zostaje ogłoszony mordercą. Ucieka do Bolonii.


Nieszczęściem dla hrabiego wieczór był gorący, duszny, zwiastujący burzę; czas, który w tym kraju nastraja do gwałtownych decyzji.

Stendhal zachwyca się namiętnym charakterem Włochów i przywołuje mi na myśl Szekspira. „Proszę cię dobry Mercutio, odejdźmy. Dzień jest upalny, Capuleci wyszli; Gdy ich spotkamy, musi dojść do zwady, bo w tak gorące dni krew się gotuje**” ostrzega Merkucja przyjaciel w trzecim akcie Romea i Julii. Jeśli spojrzy się na historię poszczególnych włoskich państewek, jest to niekończący się ciąg sąsiedzkich potyczek i wojen domowych. Do opisanych przez Szekspira zwad dochodziło na porządku dziennym. Czy równie pikarejsko było w wieku XIX? Chciałoby się wierzyć, że tak. Jednak Italo Calvino twierdzi, że to już nie te awanturnicze, renesansowe Włochy, że dwory Italii mają więcej skrupułów, tylko Stendhal jako wielki filozof namiętności, wierzy, że panuje tam wciąż gwałtowny duch. W przypadku jednak Fabryce’go namiętność przez większość powieści nie przyjmuje formy wielkiej, niespełnionej miłości. Znudzony życiem, staje się ryzykantem, poniekąd uzależnionym od adrenaliny. Stąd jego kolejne teatralne perypetie, miłostki, za którymi ugania się bez umiaru, z których powodu stawia na szali swoje bezpieczeństwo, a które ostatecznie kończą się tak nagłym zobojętnieniem, jak nagła była sama fascynacja.


Z drugiej strony są owe skrupuły, dworska dwulicowość, polityczne gierki. Stendhal przemyca w nich swój komentarz na temat dworu francuskiego. Wydobywa się w przedstawionych intrygach, zza tych „lekkich zasłon” Europa restauracji, antyrewolucyjna, ale niechybnie zmierzająca ku „il risorgimento***”. Książę Ernest będący reliktem absolutnych władców, Fabrycy, Gina Sanseverina, hrabia Mosca, zliberalizowani arystokraci, których sposób życia zupełnie o tych poglądach nie świadczy - to pewien rys epoki jeszcze tradycyjnej, ale już drżącej przed wielkim wybuchem ruchów ludowych. Ten strach przed zmianą porządku ucieleśniony jest w twierdzy Farnese, do której wtrąca się podejrzanych o jakobinizm. Powieść wydana w 1839 roku, została wylansowana 40 lat później przez Balzaca, który dostrzegł w niej wielki komentarz historyczny, i być może w kontekście dokonanego już Zjednoczenia Włoch książka ta zyskała na znaczeniu. Polityka zdaje się w Pustelni Parmeńskiej jedynie kolorytem i scenografią, ale mnie jawi jako jedna z tych głównych postaci, obok przemian społecznych, które kryją się za zasłoną aluzji.


Ostatnie rozdziały są kolejną powieścią, a zarazem rozwiązaniem, tyle że nie akcji, a wewnętrznych rozterek Fabrycy’ego na temat miłości. I również punktem zwrotnym dla Giny Sanseveriny, dla jej urody, wpływów i przywiązań. „Ja to ja, który tak obawiałem się więzienia, jestem w nim i zapominam się smucić” zastanawia się Fabrycy, dla którego wejście do wieży Farnese, skutecznie opisanej wcześniej jako miejsce okrutnego osamotnienia, rozpoczyna najszczęśliwszy etap życia. Przyśpieszenie akcji sprawia, że ta ostatnia część jest inna od wcześniejszych, bogatszych w dygresje, zapowiadających szufladkowość opowiadań Blixen. Rozwiązanie zaś akcji przytoczę tylko w komentarzu, bez zdradzania szczegółów fabularnych. Fabrycy i Gina, którzy w pewnym momencie zdają się tymi ofiarami okoliczności – ich autentyczność ściąga na nich nienawiść przeciwników – ostatecznie swoją autentycznością uzależniają od siebie innych, czyniąc z nich ofiary namiętności. Sprowadzają upadek na tych, którzy ich kochają, a sami wychodzą z tego cało.  


Nabokov uważał, że powieści Stendhala to „fikcja dla pokojówek”. Cóż, nie wstyd być pokojówką. Jeśli jest to pierwowzór dzisiejszych romansideł, to stoi wobec nich na piedestale. Ostatecznie wśród innych powieści, jest zbyt chaotyczna. Ta „punktowa, nieciągła, niestała mgławica osobnych niejednorodnych zjawisk” ma jednak swój urok. Najbardziej bowiem urzekają w niej przemyślenia. Zwłaszcza te drobne, wrzucone, jak gdyby na marginesie komentarze od samego autora:


Zdaje mi się dość prawdopodobne, że to niemoralne szczęście, jakie mieszkańcy Włoch znajdują w zemście, związane jest z siłą wyobraźni tego ludu; ludzie innych narodowości nie przebaczają, ściśle biorąc, ale zapominają.

 

 

*Wszystkie komentarze i cytaty Italo Calvina, na które się powołuję, są z książki „Po co czytać klasyków?”, tłum. Anna Wasilewska, Warszawa 2020

**tłum. Maciej Słomczyński, Kraków, 2010

*** „Il Risorgimento”, czyli odrodzenie, ruch dążący do zjednoczenia Włoch


Wszystkie cytaty z „Pustelni Parmeńskiej” Stendhala, tłum. Tadeusz Boy-Żeleńsi, źródło: Wolne Lektury

Komentarze


Moje historie: Subscribe
  • Tumblr
  • Instagram
  • facebook

©2020 by mowa prosta. Proudly created with Wix.com

bottom of page